|
|
 |
Obserwować koszatniczki można godzinami. Ich zachowanie absorbuje uwagę i czas, i jest znacznie ciekawsze od najlepszego nawet filmu. Koszatniczki ciągle biegają, skaczą, są w ciągłym ruchu, zadziwiają niespożytą energią. Śpią w krótkich 20 minutowych cyklach. I nawet wtedy wydaje się, że wcale nie śpią tylko czuwają, by nie przegapić jakiejś fascynującej przygody. Moje koszatniczki tylko mrużą oczka, rzadko je zamykają do snu. Poza tym są bardzo towarzyskie. W tym miejscu ważna uwaga. Naprawdę lepszym rozwiązaniem dla koszatniczek i przyszłego hodowcy jest kupienie parki tych zwierzątek. Nie musi to być samiec i samica, równie dobrze można hodować ze sobą dwie samiczki, jest to lepsze rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą martwić się o przyszłość kolejnych miotów. Jeśli nie planujemy więc hodowli, warto o tym pomyśleć. Samotna koszatniczka szybko popada w stany depresyjne, trzeba jej poświęcać dużo uwagi, i zastąpić jej brakujących przyjaciół. Jako zwierzątko stadne zaczyna traktować człowieka jak członka swojego stada, przywiązuje się i źle znosi rozłąki lub brak zainteresowania. Ponadto traci się możliwość obserwowania zabaw i przyjaźni tych sympatycznych maluchów. Często rozdzielone w sklepie zoologicznym koszatniczki marnieją i są osowiałe.
Koszatniczki są niezwykle przyjazne wobec ludzi. Wystarczy trochę wysiłku by je oswoić. Szybko rozpoznają swojego właściciela i reagują na niego szeregiem dźwięków. Ale o dźwiękach w następnym paragrafie. Nigdy, pod żadnym pozorem nie łap koszatniczki za ogon!!! Koszatniczki odrzucają końcówkę ogona zupełnie jak jaszczurki, ogonek już nie odrasta, a koszatniczka trochę traci na urodzie. Najlepiej pozwolić jej/jemu swobodnie wejść na rękę, a potem chwycić wokół brzuszka. Koszatniczka jest sprytna i bardzo inteligentna. Wie, dokładnie, że za tą kratką jest wyjście na wolność, i tam właśnie czekają nowe przygody, dlatego należy uważać przy otwieraniu klatki. Raczej odradzałabym puszczanie zwierzątek swobodnie po domu. Może stać się im krzywda, szczególnie, że mają wyraźne skłonności do gryzienia przewodów i kabli. W zasadzie muszą wziąć na ząb wszystko. Polecam wybranie jednego pomieszczenia, które będzie stanowiło wybieg dla pupili. Oczywiście jest to równoznaczne z zabezpieczeniem wszelkich przewodów elektrycznych, zatkaniem wszystkich dziur, w które koszatniczki mogłyby wejść, ale już niekoniecznie wyjść. Uwielbiają takie spacery. Moje koszatniczki wynajmują łazienkę do codziennych zabaw. Mają swoje sposoby na dotarcie w każdy zakamarek. No i maja dobrą pamięć. Przeczytałam dużo o tym, że koszatniczki nie pamietają gdzie zakopały pokarm. Tymczasem moje maluchy dokładnie wiedzą gdzie, i w razie potrzeby odkopują swoje skarby. Ciekawe jest też zachowanie koszatniczek względem siebie. Oprócz długich rozmów, zabaw, kłótni, zwierzaki przytulają się do siebie, całują, 'tańczą' łapiąc się za łapki, no i smacznie śpią ze sobą wtulone. W niektórych źródłach można znaleźć informacje, że koszatniczki nie lubią pieszczot, tymczasem z doświadczeń hodowców wynika, że uwielbiają być drapane pod brodą i pod paszkami, nadstawiają się wtedy śmiesznie przekręcając łebek.
Niektóre zachowania koszatniczek mogą zadziwić, a nawet przestraszyć niedoświadczonego hodowcę. Nerwowe machanie ogonkiem (przypominające zachowanie zadowolonego psa) ma często miejsce tuż przed samymi godami. Koszatniczki machają na siebie ogonkami wydając serię pisków. Jest to swego rodzaju rytuał godowy. Ale nie tylko gody są okazją do machania ogonkiem. Zauważyłam, że podobne zachowanie ma miejsce, gdy zwierzaczki są czymś bardzo zirytowane, np. gdy jeden osobnik porwie smaczny kąsek jedzenia drugiemu sprzed nosa, wtedy poszkodowany macha ogonkiem i wydaje piski (nie zawsze machaniu towarzyszą piski) by wyrazić dezaprobatę dla zachowania swojego towarzysza. Koszatniczka zamknięta w klatce i widząca swego towarzysza biegającego na wolności i zbliżającego się do klatki, zacznie nerwowo machać ogonem i wydawać wręcz histeryczne piski. Podsumowując, machanie ogonkiem to nie oznaka choroby, a wyraz instynktu i pokaz naturalnego zachowania koszatniczek, a przede wszystkim sposób, w jaki kosze się między sobą komunikują.
Innym zachowaniem mogącym wywołać niepokój początkującego hodowcy jest okrzyk godowy. Zaraz po spółkowaniu zadowolony z siebie samiec rozpoczyna koncert (czas trwania: nawet do 30 minut) wydając z siebie serie bardzo głośnych regularnych pisków. Cała sytuacja wygląda dość groźnie, gdyż samiec ma wtedy szeroko otwartą mordkę i nie przestaje piszczeć nawet jedząc, myjąc się, etc. Jednak nie ma powodu do obaw; samiec chce jedynie przekazać światu, że posiadł swoją żonę, i ostrzec innych samców, że ta samiczka należy do niego. |
|
 |
|
|
|
|